Bez tego drobiazgu trudno sobie wyobrazić czystą toaletę. Internet pełny jest memów z nim w roli głównej: zazwyczaj podpowiadają sposób użycia i bezlitośnie kpią z osób, które nie mają zwyczaju brać go do ręki. O czym mowa? Oczywiście o szczotce do czyszczenia WC. Mała szczotka – spory kłopot… Trudno bowiem wyeksponować tak kłopotliwe akcesorium łazienkowe na widoku publicznym, a upchnięte głęboko za sedes traci rację bytu: wszyscy o nim zapominają.
Najtańsze modele szczotek są rzeczywiście uciążliwe w użytkowaniu: otwarty pojemnik na szczotkę sprawia, że ubrudzony gadżet stanowi wątpliwą ozdobę pomieszczenia kąpielowego lub ubikacji; nieprzyjemny zapach, odstręczający wygląd, a użyć czasem trzeba…
Postawić warto więc na designerskie rozwiązania, albo przynajmniej na proste modele w zamkniętych pojemnikach, które zaoszczędzą nam i naszym gościom przykrych doznań.
Wiśnia czy kaktus?
Designerskie szczotki do WC przypominają wszystko, tylko nie to, czym są naprawdę. Nie dość, że ukrywane są w szczelnych pojemnikach, to jeszcze bywają po prostu ładne, by nie rzec: piękne. Niektóre modele są tak fantazyjne, że można mieć gwarancję, że użytkownicy toalety sięgną po nie chociażby z ciekawości, a potem… użyją zgodnie z przeznaczeniem. Na rynku znajdziemy nawet specjalne szczotki z przeznaczeniem do dziecięcych toalet – przyuczanie dzieci do utrzymania czystości w ubikacji, to sprawa wielkiej wagi. Szczotki takie kupić można w komplecie z mydelniczką, kubkiem na szczoteczkę do zębów i dozownikiem mydła. Jeśli wszystkie akcesoria będą jednakowo zabawne, szansa na to, że maluch szybko nauczy się dbać o porządek wokół siebie, rośnie.
Dostępne są także specjalne stojaki łazienkowe, na które składają się uchwyty na papier toaletowy oraz szczotka. Kto sięgnie po rolkę papieru, trafi więc natychmiast na przypominajkę w postaci uchwytu szczotki. Jeśli powiem potem, że po sobie nie posprzątał, bo szczotki nie mógł znaleźć, będzie to prowokacja grubymi nićmi szyta…